piątek, 9 września 2011

"Niepowstrzymany", czyli o tym jak kolejowy etos po torach mknie


W piątkowe popołudnie - nie dla wszystkich - rozpoczyna się weekend. Weekend to pełne dwa dni beztroski – sobota i niedziela, plus to ile uda nam się uszczknąć piątku. Piątek stanowi bonus od harmonogramu, nie zawsze i nie dla wszystkich dostępny. Wielu piątkowe popołudnia i wieczory spędza w podróży. Część jedzie do domów, inni na weekend wyjeżdżają, po to by za chwilę wrócić.

Dzisiaj specjalna recenzja – propozycja dla tych wszystkich, którzy w podróż udadzą się z PKP, z InterCity, z Przewozami Regionalnymi, z SKM, z PKP Cargo, interRegio, Regio, pośpiesznie, osobowo, no po prostu koleją…

Amerykańska kolej jest niepowstrzymana. Amerykańskie lokomotywy mkną, pożerając tysiące kilometrów stalowych szyn, niepowstrzymanie od czasów Dzikiego Zachodu. Niepowstrzymany to film o lokomotywie, która tytułowo mknie. Problem polega na tym, że w wyniku błędu ludzkiego mknie bez maszynisty, co może skończyć się bardzo źle... Na szczęście wśród amerykańskich kolejarzy nie brak jest bohaterów – Denzel Washington – i kandydatów na bohaterów – Chris Pine. No i o zmaganiu człowieka z maszyną i o bohaterstwie prostego człowieka rzecz to będzie.

W kontekście pędu, z jakim pociągi w Niepowstrzymanym się przemieszczają, film ten jest doskonałą odwrotnością doświadczenia znanego z rodzimych torów. Potencjalnie, może stanowić, doskonałe wypełnienie nużącej podróży. Niepowstrzymany trzyma w napięciu bardziej niż tablica rozkładu jazdy na dworcu w Koluszkach. Wyzwala emocje nieporównanie mocniejsze niż spacer po peronie drugim na dworcu w Kutnie po północy, no i nie dłuży się jak podróż z Rzeszowa do Szczecina. To kino zrobione z najwyższą rzemieślniczą precyzją. Tony Scott (brat Ridleya) kręci odważnie i brawurowo. Na ekranie feeria barw, pęd powietrza, rozmazany krajobraz, czuć doskonale moc pędzącej przed siebie maszyny, szczęk żelaza – to wszystko sprawia, że film zasysa oglądającego. Jest w tym wszystkim spora dawka patosu, ale w proporcjach wyważonych.

Proszę dać się ponieść fantazji. Zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że po polskich torach mkną pociągi, w których w granatowej czapce maszynisty, zza brudnej szyby kokpitu uśmiecha się szelmowsko Denzel Washington. Czy nie jest to perspektywa atrakcyjna? Ja na Denzela czekać mogę, dlatego teraz gdy jadę pociągiem, który stoi gdzieś w lesie albo na innym pustkowiu, myślę sobie, że to dlatego, że Denzel załatwia jakąś sprawę i jak tylko skończy, to pojedziemy dalej. Ja na Denzela czekać mogę. A wizja, że to on ujarzmia stalową bestię ciągnącą zardzewiały pekapeowski skład, jest wizją kojącą.

Niepowstrzymany odtworzony na przenośnym sprzęcie podczas kolejowej podróży, to pomysł, który zrealizować zdecydowanie,

można

Unstoppable, reż. T. Scott, USA 2010

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz