Sequel, prequel, remake, z rzadka
adaptacja. Tak wygląda krajobraz holywoodzkich blockbusterów z
budżetem <200mln $. Niesamowitego
Spider-Mana nie łatwo
sklasyfikować. To po prostu jeszcze raz to samo, tyle że od
początku i nie ma sensu zagłębiać się w logikę, dopóki
mechanizm działa. Czy ktoś z Was zastanawia się, dlaczego w
McDonald'sie nie podają jagnięciny w truflach? No właśnie. Do
McDonalda nie chodzimy po to, żeby narzekać że mają tylko frytki
i hamburgery.
Jeśli
się rozumiemy, to przejdę od razu do konkretów. Warto zobaczyć
Niesamowitego
Spider-Mana, bo to jeszcze
raz to samo, ale od początku. W filmach o superbohaterach początki
są najfajniejsze. Zwyczajne przeobraża się w niesamowite. Peter
Parker staje się człowiekiem pająkiem, uczy nowych mocy bawiąc
się przy tym jak nastolatek, a my bez względu na wiek, bawimy się
razem z nim. Nowy Spider-Man – Andrew
Garfield, jest może trochę chuderlawy, ale na pewno bardzo
sympatyczny i jego olbrzymia frajda z noszenia pajęczego kostiumu
udziela się. Iskrzy między nim a jego ekranową ukochaną (Emma
Stone) aż miło. Fruwa po Nowym Jorku w prawdziwym 3D, i to też
robi wrażenie. Potrójne. Brakuje trochę przerażającego nemezis.
Rhys Ifans jako
szalony naukowiec/wielka jaszczurka nie ma charyzmy Willema
Defoe. Po reżyserze Marcu
Webbie (500
dni miłości) też pewnie
można się było trochę więcej spodziewać. Nie zmienia to faktu,
że Niesamowity
Spider-Man, stanowi sam w
sobie doskonały pretekst, by spędzić prawie trzy godziny (136 min
+ blok reklamowy) w klimatyzowanej sali multipleksu. Na pewno
bardziej ekologiczny niż siedzieć w samochodzie na biegu jałowym,
jeśli samochód posiadamy, a tenże klimę.
A na
tych, którzy wysiedzą chwilę na napisach końcowych czeka
niespodzianka, w postaci ukrytej sceny, która... Tak właśnie –
zapowiada kolejną część przygód Spider-Mana, czyli sequel
remake'u nowej serii, albo jakoś tak i wtedy pewnie okaże się ile
nowa odsłona Spider-Mana tak
naprawdę jest warta. Tymczasem nowy stary początek jest zupełnie niezły.
można
Niesamowity
Spider-Man 3D, reż. M.
Webb, USA 2012
Cieszę się,że Tobie również się spodobał :)
OdpowiedzUsuńukryta scena czy mi się tylko wydaje że to symbiot carnage doktor mówi na końcu zostawcie go w spokoju a tam jest tylko jedna osoba czyli jest 40% szans że morzemy zobaczyć carnage a i zakończenie przypomina mi te z mass effect 3 hehe serio jak by co mój nick to seba60sru Piękny film
OdpowiedzUsuń