piątek, 6 lipca 2012

"Niesamowity Spider-Man", czyli o tym ile razy można rozpoczynać


Sequel, prequel, remake, z rzadka adaptacja. Tak wygląda krajobraz holywoodzkich blockbusterów z budżetem <200mln $. Niesamowitego Spider-Mana nie łatwo sklasyfikować. To po prostu jeszcze raz to samo, tyle że od początku i nie ma sensu zagłębiać się w logikę, dopóki mechanizm działa. Czy ktoś z Was zastanawia się, dlaczego w McDonald'sie nie podają jagnięciny w truflach? No właśnie. Do McDonalda nie chodzimy po to, żeby narzekać że mają tylko frytki i hamburgery.

Jeśli się rozumiemy, to przejdę od razu do konkretów. Warto zobaczyć Niesamowitego Spider-Mana, bo to jeszcze raz to samo, ale od początku. W filmach o superbohaterach początki są najfajniejsze. Zwyczajne przeobraża się w niesamowite. Peter Parker staje się człowiekiem pająkiem, uczy nowych mocy bawiąc się przy tym jak nastolatek, a my bez względu na wiek, bawimy się razem z nim. Nowy Spider-Man – Andrew Garfield, jest może trochę chuderlawy, ale na pewno bardzo sympatyczny i jego olbrzymia frajda z noszenia pajęczego kostiumu udziela się. Iskrzy między nim a jego ekranową ukochaną (Emma Stone) aż miło. Fruwa po Nowym Jorku w prawdziwym 3D, i to też robi wrażenie. Potrójne. Brakuje trochę przerażającego nemezis. Rhys Ifans jako szalony naukowiec/wielka jaszczurka nie ma charyzmy Willema Defoe. Po reżyserze Marcu Webbie (500 dni miłości) też pewnie można się było trochę więcej spodziewać. Nie zmienia to faktu, że Niesamowity Spider-Man, stanowi sam w sobie doskonały pretekst, by spędzić prawie trzy godziny (136 min + blok reklamowy) w klimatyzowanej sali multipleksu. Na pewno bardziej ekologiczny niż siedzieć w samochodzie na biegu jałowym, jeśli samochód posiadamy, a tenże klimę.

A na tych, którzy wysiedzą chwilę na napisach końcowych czeka niespodzianka, w postaci ukrytej sceny, która... Tak właśnie – zapowiada kolejną część przygód Spider-Mana, czyli sequel remake'u nowej serii, albo jakoś tak i wtedy pewnie okaże się ile nowa odsłona Spider-Mana tak naprawdę jest warta. Tymczasem nowy stary początek jest zupełnie niezły.

można

2 komentarze:

  1. Cieszę się,że Tobie również się spodobał :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ukryta scena czy mi się tylko wydaje że to symbiot carnage doktor mówi na końcu zostawcie go w spokoju a tam jest tylko jedna osoba czyli jest 40% szans że morzemy zobaczyć carnage a i zakończenie przypomina mi te z mass effect 3 hehe serio jak by co mój nick to seba60sru Piękny film

    OdpowiedzUsuń